Taśma marszcząca w zasłonach
Niektóre rzeczy w wystroju wnętrz mają charakter pierwszoplanowy, jak welurowa sofa w butelkowej zieleni, jak złoty żyrandol o rozłożystych ramionach, jak dywan z motywem pałacowym rozciągający się od ściany do ściany. Ale są też elementy, które pracują w tle. Niewidzialne dla oka gościa, pozornie drugorzędne, a jednak… to właśnie one decydują o tym, że całość prezentuje się z klasą, lekkością i estetyczną dyscypliną. Jednym z takich cichych bohaterów wnętrza jest taśma marszcząca w zasłonach.
Dla osób, które po raz pierwszy mierzą się z zamówieniem zasłon na wymiar, może to brzmieć jak szczegół techniczny, jak coś, czym zajmuje się krawcowa, nie właściciel domu. Tymczasem taśma marszcząca to nic innego, jak serce zasłony. To ukryty mechanizm, który decyduje o jej ułożeniu, charakterze i elegancji. To ona sprawia, że tkanina nie zwisa smętnie niczym prześcieradło, ale układa się w symetryczne, dekoracyjne fale. I właśnie o tej niepozornej taśmie warto powiedzieć nieco więcej. Raz poznana, przestaje być jedynie dodatkiem. Staje się świadomym wyborem.

Marszczenie zasłony
Wyobraźmy sobie zasłonę uszytą z pięknej, ciężkiej tkaniny, na przykład z bardzo gęstego lnu albo połyskującego welwetu. Jeżeli po prostu ją powiesimy, bez żadnego systemu marszczenia, może się okazać, że efekt końcowy jest… nijaki. Tkanina układa się przypadkowo, raz szersza, raz węższa, nie tworzy wyraźnego rytmu, nie gra z proporcjami wnętrza. W najlepszym razie wygląda tak sobie, w najgorszym – tanio i byle jak.
Tutaj na scenę wkracza taśma marszcząca w zasłonach, czyli wszywany od góry pasek z przezroczystego lub białego materiału, w którym ukryte są sznurki. Po pociągnięciu za nie, tkanina zasłony zaczyna się marszczyć – równomiernie i dokładnie tak, jak sobie tego życzymy. To właśnie taśma odpowiada za to, czy fałdy będą głębokie i miękkie, czy raczej gęste, teatralne, niczym kurtyna w operze. Możliwości są niemal nieograniczone, a wszystko zależy od rodzaju użytej taśmy.
Jakie są rodzaje taśm?
Choć dla laika każda taśma wygląda podobnie, w rzeczywistości różnią się one diametralnie. Istnieją taśmy uniwersalne, które dają umiarkowane, ale estetyczne marszczenie. Są dobre do codziennych wnętrz, klasycznych i spokojnych. Są też taśmy smokowe, bardzo dekoracyjne, nadające zasłonie efekt kafelków czy cegiełek. Te są idealne do eleganckich salonów, hotelowych apartamentów czy przestrzeni z artystycznym zacięciem.
Są taśmy o stałym stosunku marszczenia, np. 1:2, gdzie każdy metr tkaniny po zmarszczeniu daje pół metra szerokości gotowej zasłony. To opcja dla tych, którzy lubią wyliczać wszystko co do centymetra. Istnieją również taśmy z funkcją regulacji – elastyczne, pozwalające na samodzielne dopasowanie gęstości fałd, co daje swobodę i pozwala eksperymentować z układem tkaniny. Co ważne, dobór taśmy powinien uwzględniać również rodzaj tkaniny. Inaczej marszczy się zwiewna organza, inaczej sztywny żakard, a jeszcze inaczej aksamit, który „lubi” głębokie i wyraźne fale.

Praktyczny wymiar elegancji
Choć funkcja dekoracyjna jest oczywista, taśma marszcząca w zasłonach pełni również rolę czysto praktyczną. Dzięki niej zasłona zachowuje formę podczas użytkowania, nawet po praniu czy przesuwaniu na szynie, materiał wraca do swojego marszczenia. To szczególnie istotne w domach, gdzie zasłony są codziennie rozsuwane i zasuwane, czyli nie pełnią wyłącznie roli dekoracyjnej, ale także funkcjonalnej, np. zacieniającej.
Taśma porządkuje też sposób montażu zasłony. W zależności od jej rodzaju, można zasłonę zawiesić na żabkach, haczykach, agrafkach, a nawet wprost na szynie sufitowej. Dla osób, które cenią prostotę i dyskrecję, idealne są taśmy pozwalające na montaż na tzw. microflex – czyli małych haczykach, które wchodzą w specjalny tunel, niewidoczny z zewnątrz. Efekt? Zasłona wygląda jak zawieszona w powietrzu, elegancko i bez zbędnych dodatków.
Taśma marszcząca w zasłonach
Taśma marszcząca w zasłonach to element, którego nie widać, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ale jej efekt widać zawsze. To ona decyduje o tym, czy zasłony będą prezentować się z klasą, czy opadną smętnie jak ciężka firanka z lat 90. To dzięki niej wnętrze zyskuje rytm, porządek, symetrię i spójność. A przecież na tym właśnie polega elegancja: nie na nadmiarze form, ale na precyzji i harmonii detali.
Warto też pamiętać, że taśma marszcząca w zasłonach nie jest dodatkiem, który można wprowadzić później. To element szycia zasłony, integralna część projektu. Dlatego zamawiając zasłony na wymiar, dobrze jest porozmawiać z wykonawcą o rodzaju taśmy, jej szerokości, funkcji i efekcie wizualnym. Wiele osób jest zaskoczonych tym, jak bardzo rodzaj taśmy wpływa na ogólny wygląd zasłony, a przecież w dekorowaniu wnętrz to właśnie takie niuanse robią największą różnicę.
Można by pomyśleć, że taśma marszcząca to tylko techniczny szczegół. Ale jeśli się zastanowić jest w niej coś symbolicznego. To, jak układa się tkanina, mówi wiele o nas samych. Czy wolimy idealną regularność, czy naturalny luz? Czy zależy nam na miękkości, czy na architektonicznej precyzji? Wybierając sposób marszczenia, nieświadomie wybieramy też język, jakim przemawia nasze wnętrze. Bo dom to przecież więcej niż przestrzeń – to opowieść. A taśma marszcząca, mimo że ukryta pod fałdą tkaniny, jest jej narratorem.


Nasza siedziba
Aleja Wilanowska 33/lok 1 02-765 Warszawa Wejście przez ogródek od Alei Wilanowskiej
Napisz lub zadzwoń
Salon: 530 313 333 Sławek: 604 971 627 Aneta: 660 702 062 e-mail: [email protected]
Godziny Otwarcia
Poniedziałek - Piątek: 10:00 - 18:00 Sobota: 11:00-14:00 Niedziela: Zamknięte